Dwie sochaczewskie rzeki Bzura i jej córka Pisia niniejszym oficjalnie dziękują za ich oczyszczenie i proszą odwiedzających czyli wędkarzy, spacerowiczów, kajakarzy, biwakowiczów, zakochanych, wagarowiczów oraz przypadkowych gości o nieśmiecenie począwszy od dziś. W zamian deklarują, że pozostaną piękne i otwarte na ludzi.

A wszystko zaczęło się 6 kwietnia, kiedy to we współpracy z Łukaszem Banaszkiem, miłośnikiem Pisi rodem z Szymanowa Stowarzyzeniu „Nad Bzurą” udało się przeprowadzić historyczne, bo chyba pierwsze w nowożytnej historii kajakowe sprzątanie tej przeuroczej rzeczki. Pogoda dopisała. Przybyło jedenastu zapaleńców, którzy postanowili wsiąść z kajaki i sprzątnąć możliwie najwięcej nieczystości zalegających w rzece. Wcześniej sporą pracę wykonał pomysłodawca idei Łukasz Banaszek, który zbadał teren, przepłynął rzekę oraz przygotował plan działania. W ciągu kilku godzin udało się zebrać mnóstwo worków ze śmieciami oraz poznać tę nieznaną dotychczas rzekę. Miejscami jest to ciek uregulowany, w miarę szeroki i przyjemny. Dalej zmienia się w tajemniczą wąską rzekę pokrytą dwumetrowymi trzcinami by na koniec szalenie meandrować i pokazać swoją dzikość. To wszystko jest jeszcze podkreślone przez liczne zwalone drzewa (a zatem konieczność przenosek) oraz mosty i kładki mijane po drodze. Rzeka została częściowo sprzątnięta. Wymaga teraz prac polegających na usunięciu najbardziej kłopotliwych zwałek i kto wie może już wkrótce będzie można z niej korzystać rekreacyjnie.

Sprzątanie Pisi nie mogłoby się odbyć gdyby nie wsparcie Urzędu Gminy w Teresinie, Moto Przystani Plecewice, Wód Polskich oddział Łowicz oraz gdyby nie determinacja Łukasza Banaszka.

W minioną zaś sobotę odbyło się flagowe sprzątanie Bzury. Wydarzenie to odbywa się regularnie od 2005 roku i Stowarzyszenie może z całą pewnością powiedzieć, że efekty widać. Rzeka jest często odwiedzania przez kajakarzy, wędkarzy i biwakowiczów. Przez to, że jest rzeką łatwą ale i ciekawą stała się niezwykle popularna wśród rodzin. 13 kwietnia mimo tzw. słabej pogody (bo pogoda jest przecież zawsze) na starcie spływu stanęło niemal sześćdziesięciu pasjonatów ekologii. To liczba wyjątkowa, zważywszy poranny mróz, opady śniegu, porywisty wiatr i czasami padający deszcz. Z racji dużej liczby uczestników podjęto decyzję o zwiększeniu obszaru sprzątania. Grupa złożona z dwóch ekip harcerskich i jednej zuchów udała się do centrum Sochaczewa i sprzątnęła teren aż do Moto Przystani w Plecewicach. Pozostali ruszyli z Plecewic do mostu w Witkowicach. Jak zwykle zebrano ponad kontener śmieci. Mimo, że podobne działania są realizowane od 14 lat to nadal jest co robić. Wciąż można tu znaleźć fragmenty sprzętu AGD czy samochodów ale prawdziwą plagą są butelki szklane (szczególnie po alkoholu) i co gorsza plastikowe, ponadto pozostałości obecności kajakarzy oraz niepokojące odpady wynikające z prowadzonej gospodarki rolnej (np. torby po nawozach sztucznych). Ile jeszcze takich akcji jest potrzebnych, żeby zmienić otoczenie i podnieść świadomość tego jak szkodliwe jest pozostawianie takich rzeczy w rzece ale też jak szpetnie wygląda brzeg pokryty butelkami i torebkami foliowymi.

Sprzątanie Bzury w tym roku odbyło się dzięki pomocy Cegielni Plecewice, Moto Przystani w Plecewicach przy wsparciu WOPR Sochaczew. Warto również wspomnieć, że swoje ekipy wystawiły 202 Wodna Gromada Zuchowa „Cała Naprzód”, 404 WDHSWIR „Error” im KPT ŻW Konstantego Maciejewicza, 321 Wielopoziomowa drużyna harcerska „Fortis Ignis” oraz Albatros Łódzki Klub Kajakowy. Nie można również zapominać o rzeszy miłośniczek i miłośników rzek, szczególnie z Warszawy i okolic, którzy stawili się licznie na oba wydarzenia i z ogromnym zapałem pomagały zmieniać nasze rzeki.

Print Friendly, PDF & Email